sobota, 25 czerwca 2011

Poczta

Gdybym jeszcze znała adres, wyrwałabym swoje serce, wsadziła do durnej koperty, przykleiła milion znaczków, żeby na pewno doszło i napisała na kopercie- Zapomniałeś zabrać. <3



I wtedy na pewno  otworzył byś kopertę, zajrzał do niej i pomyślał. ' A może serio mnie kochała? '



Uważając iż nie znam znaczenia słów, podważasz moje uczucie do Ciebie. A może kiedyś Ci się to przyda? Może kiedyś poczujesz, że czegoś ci brakuje? Może ... Może będę to ja?



To Ty nauczyłeś mnie w życiu trzymać fason. Walczyć o swoje. Mieć czasem po prostu wyjebane. Na widok Twojego imienia w jej opisie odpowiadam sama sobie, WON DO PIEKŁA KURWO WŚCIEKŁA. Bo wiem, że wystarczy wyjebać by czuć się lepiej. By mieć nadzieję że kiedyś wrócisz. I nie do niej. Kiedyś wrócisz do mnie.

Jak kocha, to poczeka....

Przyszedł do Niej by się pożegnać.
Wyjeżdżam. Zamieszkam tam. Tam dokończę życie. Tak mi przykro że Cię tu zostawiam, samą. Co teraz będzie? - zapytał.
Teraz? - westchnęła, stanęła na palce, pocałowała go i uśmiechnęła się naiwnie nadal kochając. - Teraz usiądę tu, na tej ławce i poczekam na Ciebie. Bo jeśli ktoś kogoś kocha, i ta osoba wyjedzie, to może wrócić, bo ta druga zawsze gdzieś będzie czekać. <3

wtorek, 21 czerwca 2011

A jednak...

Po miesiącu siedzenia w domu, ciągłego płaczu i spania, tesknoty za chłopakiem który wyprowadził się za granice , znajomi wyciąnęli ją na imprezę. Sama nie wierzyła że tam idzie. Nie miała najmniejszej ochoty. Gdy weszli do lokalu, uderzyło ją gorąco i głośna muzyka. Odrazu usiadła gdzieś w kącie i zamówiła napój. Skuliła się na kanapie. Po półgodziny podbiegła do niej koleżanka. Usiadła i otarła z czoła krople potu. - Posłuchaj! - powiedziała koleżanka. - Musisz to zobaczyć! Mega ciacho! - wywrzeszczała. Jednak ona nie miała ochoty na flirty. Nadal cierpiała po stracie. Kochała go... - Ale nie chce tańczyć! Rozumiesz? Wszystkie dziewczyny spławia. Śmieje sie tylko pod nosem i odmawia. Ale chodź! - powiedziała koleżanka i pociągnęła ją za sobą. Niechętnie znalazła się na parkiecie. Zaczęła tańczyć z przyjaciółkami. Nagle jedna z nich cała się zaczerwieniła- Ciacho na parkiecie! - wrzasnęła. - Idzie w tą stronę! - dodała druga. Wszystkie zaczęły poprawiać fryzury a ona odwróciła się lekko by ujżeć to 'ciacho'. Zaniemówiła. Poczuła jak drętwieje jej ciało. Potem jak chłopak podchodzi, łapie jej twarz obiema rękami i całuje lekko w usta. - Cześć. - powiedział chłopak. Ona nadal nie mogła wydusić z siebie słowa. Koleżanki szturchały się i szeptały. - Wróciłem. Nie mogłem dłużej tam wytrzymać. Po miesiącu doszedłem do wniosku, że to ciebie mi brakuje. Zostaję. - powiedział chłopak. Serce waliło jej jakby chciało uciec. - Witaj spowrotem. Kocham cię. - powiedziała, pocałowała go i zaczęli tańczyć, wtuleni w siebie.

środa, 15 czerwca 2011

Podróż w jedną stronę

Była bardzo śpiąca. Oczy same się jej zamykały. Miała za sobą męczący dzień. Leżała na świeżej pościeli, w nowym łóżku, w nowym domu. Próbowała się jakoś odnaleźć. Co ona tutaj robi? Przyjechała tu tylko po to, by go znaleźć. Jeszcze raz ujrzeć. Spotkać. Choćby minąć na ulicy. Tak bardzo jej na tym zależało. A tymczasem, gdy po całym dniu poszukiwań, znalazła jego nawy dom... Chłopak całował się przed drzwiami z jakąś dziewczyną. Nadal był taki piękny i wciąż budził w niej te same emocje. Klucha stanęła jej w gardle a po rozgrzanym policzku pociekła słona łza. Po to tłukła się na tę przeklętą irlandzką wyspę? Żeby ujrzeć go z inną? Samochód, pociąg, autobus, samolot, taksówka, pociąg, autobus... Teraz, gdy tak leżała w łóżku, w tym obcym kraju, marzyła tylko o tym, by w końcu z rozciętych żył skończyła się sączyć szkarłatna krew.

czwartek, 9 czerwca 2011

Szansa

Poznała świetnego chłopaka. Był naprawdę niesamowity. Jednak wciąż kochała byłego. Nie wiedziała, jak postępować. Umówiła się z nim na randkę. Była podekscytowana. Nareszcie szansa wyrwać się z sideł nieszczęśliwej miłości. Jednak stchórzyła. Nadal kochała tamtego i nie mogła by iść teraz z innym. Na pewno zraniła by go głupim tekstem. Wygadałaby się lub coś... Odwołała więc spotkanie. Chłopak był smutny i zawiedziony. Ona czuła się okropnie. Nie chciała go przecież zranić! Tak bardzo go lubiła. Wieczorem, gdy wciąż widziała, że odpisuje jej zdawkowo i jest smutny, wyłączyła komputer, wzięła bilet, bluzę i pobiegła na autobus. Wysiadła dopiero pod jego blokiem. Poszła pod szare mury i przycupnęła na ławce. Chłopak codziennie o tej porze wychodził na spacer z psem. Westchnęła głęboko. Zmrużyła oczy i nasłuchiwała. Nagle drzwi klatki schodowej otworzyły się i usłyszała kroki oraz kaszlnięcie. Uniosła wzrok. To On. Wstała. Chłopak zerknął w jej stronę i rozpromienił się. Uniósł brwi w geście zdziwienia. Podeszła do niego.
- Przepraszam. Jestem taka głupia. Naprawdę mi zależy, nie wiem czemu się zawahałam. To wszystko przez poprzedni związek. Chłopak mnie zawiódł. - powiedziała i posłała mu uśmiech.
- Ja cię nie zawiodę. - powiedział chłopak.
- Wiem, wiem... Przepraszam.
- Buziak? - zapytał chłopak kokieteryjnie, z błyskiem w oku.
- No pewnie - odpowiedziała z uśmiechem i pocałowała go w ciepłe usta.
Spacerowali razem do późna.

Kłótnia

Późnym wieczorem, gdy znów się z nim pokłóciła, wyszła z domu i ostatnim autobusem pojechała do parku. Tylko w tym miejscu mogła się odprężyć i pooddychać. Pobyć chwilę sama i pomyśleć. Ciemnymi alejami poszła do altanki. Stanęła w niej, oparła łokcie o balustradę, schyliła głowę i wpatrywała się z otępieniem w mieniącą się gwiazdami taflę wody. Nagle ktoś okrył ją bluzą i otulił ją silnym ramieniem. Nic nie mówił.
- Co ty tu robisz? -  zapytała
- Nie mogłem pozwolić, żebyś się sama szlajała nocą po mieście. Jeszcze ci się coś stanie.
- Przecież mówiłeś że to koniec? Że mam się odczepić, zapomnieć...
- Wiem, ale kurwa, przecież tak bardzo Cię kocham malutka.
Powiedział i pocałował ją w policzek. Uśmiechnęła się.

Samobójcy

Siedziała na kamieniu, smyrając go palcem wskazującym. Kreśliła jego imię i koślawe serduszka. Ręka jej drżała. Wyjmowała papierosa za papierosem i paliła. Nie umiała inaczej. Sztachnęła się dwa razy haszem. Popiła wojakiem. Kręciło się jej w głowie. Poczłapała do brzegu rzeki. Nachyliła się i spojrzała na taflę wody. Z pozoru odbijała się tam tylko jej osoba, ale podświadomie zerknęła głębiej. Tak. Stali tam razem. Widziała. Nawet czuła jak ją przytula. Woda zmętniała, bo wrzuciła doń butelkę po piwie. Przykucnęła i pogmerała w wodzie. Tak. Tam właśnie skończył życie. - Tak kochany. Idę do Ciebie. Spotkamy się w piekle. - powiedziała i zanurzyła się w zimnej toni wodnej.

Wspomnienia

   Szła miastem i nagle przystanęła. Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem. Stała i wpatrywała się jak otępiała w szare, murowane schody. Oczy miała przesłonięte mgłą i łzami. Poklepał ją po ramieniu. Nie zwróciła na to uwagi. Nadal miała przed sobą te piękne czarne oczy, spoglądające na nią raz po raz, niby to od niechcenia. Te malinowe usta poruszające się jak w zwolnionym tempie. Ciągle słyszała jego śmiech i pamiętała każde słowo które wtedy wypowiedział. Już nigdy więcej miała nie usłyszeć jego głosu. I choć minął szmat czasu, wciąż tu przystawała, zamykała oczy i przeżywała tę scenę od początku. Jego już nie było. Nie było także tego kawałka serca, które dała mu wtedy do ręki i powiedziała - weź sobie to moje głupie serce i co chcesz z nim zrób. A to moje durne serce wierne Ci będzie aż po grób.

środa, 8 czerwca 2011

Fajka pokoju

Siedzieli w kółku i palili tak zwaną fajkę pokoju. Był tam też ten chłopak który się jej podobał. Wziął bucha i podał jej routa. Uśmiechnęła się szeroko i chwyciła mocno ustnik. Zaciągnęła się głęboko, tak, że dym wyleciał dopiero po kilku wydechach. Uśmiechnął się do niej . Przekazała delikatnie 'fajkę' dalej. Już chciała zamienić z nim parę słów, gdy jakaś dziewczyna podeszła i chwyciła go za ramiona. Odchylił głowę w tył i puścił jej oko. Ona nachyliła się i cmoknęła go w czoło. Zrzedła jej mina. Nie zauważyła kiedy rozwarła usta w geście zdziwienia. Rozejrzała się szukając wsparcia ale wszyscy byli zajęci sobą i swoimi sprawami. Szybko zamknęła usta. Zerwała się z miejsca i pobiegła do drzewa stojącego kilka metrów obok i oparła się o nie plecami. Nachylona, z zamkniętymi oczami, podpierała głowę dłońmi. Nagle ktoś podszedł i poklepał ją po ramieniu. Przeraziła się . Czyżby widział jej minę? Jej reakcję? Wzburzenie? O nie... Bała się. Podniosła głowę. W tym samym momencie usłyszała z jego ust - Spokojnie. To moja siostra.