niedziela, 24 lipca 2011

Skok

Gdy poczuła że musi pobyć sama, schodkami pożarowymi wbiegła na dach bloku w którym mieszkała. Widok był piękny. Usiadła na krawędzi i skuliła nogi przy klatce piersiowej. Serce waliło jej jak szalone. Wręcz podchodziło do gardła. Poczuła wzrastającą adrenalinę i strach. Na ulicy dojżała dwie osoby idące i trzymające się czule za ręce. Jakby ktoś wbijał w nią sztylety. Kawałek dalej kolejna para się całowała... Utkwiła jej klucha w gardle. 'skoczę'. Stwierdziła. Bo świat bez niego nie ma sensu. Nie chciała takiego świata. Wstała i z lękiem stanęła na krawędzi. Już przechylała się ku przepaści, czując przyspieszające bicie serca i wariacje w żołądku gdy ktoś w porę złapał ją za rękę i szarpnął do tyłu. Objął ją z całych sił i oboje się rozpłakali.
- Idiotka... - załkał chłopak. Płakał jak dziecko. - Nie jestem tego wart! - dodał.
- Idiota... - pisnęła przez łzy. - Nie widzisz jak cię kocham?
- A ty nie widzisz że ja kocham cię dwa razy mocniej, bo mam dwa serca, i obydwa biją dla ciebie a nie dla niej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz