środa, 23 listopada 2011

Magia

Tego dnia nie spuszczała go z oczu. W końcu zaciekawiona koleżanka podeszła do niej i zapytała
- Na kogo tak zawzięcie patrzysz, moja droga? - zachichotała. Przed twarzą Ingrid ukazała się uśmiechnięta, rumiana twarzyczka koleżanki z klasy, Irmelin. - Hm? - ponagliła ją.
- A nie ważne... - westchnęła.
Irmelin zauważyła, że Ingrid bardzo chce o tym opowiedzieć, więc lekko pociągnęła ją za język.
- Ingrid! Mów ale to zaraz, bo umrę z ciekawości.
No tak...  - Pomyślała Ingrid. Przecież Irmelin to największa baza danych w szkole. Ona wie wszystko.
- Ten, ten, o ten tam! Widzisz? - podskoczyła z radości.On jeszcze będzie mój. - dodała i spojrzała na niego spojrzeniem w którym kryła się iście piekielna magia i pożądanie.
- Ach tak... - mruknęła cicho Irmelin. - A wiesz, że on jest zajęty? 
- Tak, tak. To nie potrwa już długo. - powiedziała Ingrid i na jej twarzy pojawił się pewny siebie uśmieszek i złowieszczy błysk w oku. 
- Co sugerujesz? - Irmelin uśmiechnęła się takim uśmiechem jak Ingrid i założyła ręce na piersi. 
Ingrid tylko się zaśmiała. Po lekcji obie wyparowały ze szkoły pierwsze. Zaszyły się za filarami szkolnego wejścia i z cierpliwością czekały, aż dziewczyna tego chłopaka wyjdzie ze szkoły. 
-Idzie! - szepnęła Irmelin do Ingrid, która właśnie grzebała w torbie. 
Wyszły jej na spotkanie. Dziewczyna zatrzymała się. Ingrid wybełkotała szybko potok nieznanych dziewczynie słów a ona legła jak długa. Nikt miał jej nie pamiętać. Takie było przesłanie. 
              Następnego dnia Ingrid podpełzła do owego chłopaka swoim pełnym gracji chodem, niczym urodzona baletnica. Jak gdyby leciała nad ziemią. Cała w skowronkach zatrzepotała rzęsami. 
Chłopak spojrzał na nią. 
- Hej. - przywitała się. - Jestem Ingrid. 
- No cześć. Ja jestem Tisten. - chłopak uśmiechnął się. 
Od Ingrid aż parowało magią jaką wkładała w to, by się nie zbłaźnić. Po rozmowie podeszła do Irmelin. Ta spojrzała na nią pytająco. 
- No więc, w sobotę idę z nim do kina. - Oczy Ingrid płonęły złotem. 
- Był Tobą zachwycony. - szepnęła Irmelin. - Naprawdę. Myślę że obeszło by się bez magii. Jesteś świetna. 
- Przestań. - Ingrid prztyknęła ją w ramię i obie się zaśmiały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz