czwartek, 24 listopada 2011

Magia 2 : Katakumby

Gdy Ingrid sobotnim popołudniem szykowała się do wyjścia, do jej domu wparowała Irmelin. Wbiegła do jej pokoju z krzykiem.
- Ender! - zaczęła łapać hausty powietrza. - On nie umarł! Jego porwano!
Ingrid wybałuszyła oczy.
- Ale... Jak to? Kto?! - krzyknęła a głoś zadrżał jej w gardle.
- Zakon Cienia... - powiedziała Irmelin bezgłośnie.
Ingrid zadumała się.
- Ale... To przecież znaczy, że on żyje! On nie umarł! Nie umarł , rozumiesz?! - rozpromieniła się Infrid, jakby zapominając o porwaniu.
- Ale zaraz może zginąć, jeśli nie ruszymy mu na pomoc... !  -  upomniała ją Irmelin.
 Po chwili były już w drodze do kościoła. Nie było tam daleko, więc po pięciu minutach weszły do katakumb. Wejście ukryte było obok staromodnego, gotyckiego konfesjonału. Schodkami weszły w ciemności.

Gdy szły ciemnym, wilgotnym tunelem w podziemiu kościoła, musiały się coraz bardziej nachylać, bo sufit był coraz niżej. Nagle Irmelin wrzasnęła przerażona. Ingrid migiem rzuciła z dłoni  przed siebie kulę ognia i ujrzała gnijące zwłoki jakiegoś człowieka.
- To nie Ender. - powiedziała cicho. Irmelin dyszała ciężko za jej plecami.
Szły dalej. Po chwili trafiły na duże, hebanowe drzwi z których łuszczyła się brązowa farba. Ingrid przyłożyła doń ucho i nasłuchiwała. Miała bardzo czuły słuch. Nagle usłyszały cichą melodyjkę wypływającą z telefonu. Ingrid szybko wyjęła go z kieszeni i odebrała. 
- Słucham? 
- Tu Tisten. Chciałem tylko potwierdzić nasze spotkanie. - odezwał się głos w słuchawce. 
- Ah...- Ingrid zawiesiła głos na chwilę. - Możemy przesunąć spotkanie o godzinę? 
- No pewnie. A coś się stało? - zapytał Tisten. - Słyszę niepokój w twoim głosie. 
- Nie nie. Wszystko jest okej. - mruknęła szybko Ingrid i rozłączyła się. 
Puściła Irmelin oko i obie wbiegły do pomieszczenia za hebanowymi drzwiami. Stojące tam postacie zaniemówiły. 
Zaraz potem Ingrid i Irmelin zsynchronizowały się i w tym samym momencie wypowiedziały zaklęcie. Postacie nakryły się pelerynami i jak gdyby wtopiły się w podłogę. Dziewczyny podbiegły do wijącego się na stole Endera. Ingrid złapała go za rękę i wypowiedziała słowa które słyszał tylko on. 
- Jesteś moim eliksirem życia. Już myślałam że magia mi się na nic nie przyda, skoro straciłam skarb największy w mym życiu. A Ty żyjesz... 


To be continued.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz